Wkroczyliśmy w taki okres w roku, kiedy dopada nas najwięcej infekcji. Nasze organizmy nie są takie odporne, zmiany temperatur są bardzo duże i często nie umiemy ubrać się stosunkowo ciepło, wokół nas ludzie chorują, a my boimy się od nich zarazić. Co więc zrobić, żeby wzmocnić nasz układ immunologiczny i nie zachorować? Jak możemy sobie pomóc nie dając zarobić koncernom farmaceutycznym? Jeden mądry, znany mi kardiochirurg powiedział, że witaminę C stosuje się, kiedy jesteśmy zdrowi – wtedy pomaga najbardziej. Kiedy już zachorujemy, jej właściwości pomocnicze nie są już takie istotne. W ramach codziennej dawki witaminy C możemy stosować lemoniadę z mojego przepisu, bądź witaminę C 1000, którą możemy kupić w aptece. Lemoniada świetnie sprawdza się jako napój oczyszczający z toksyn, kiedy pijemy go na czczo oraz jako świetny napój do szkoły, czy pracy, a nawet podczas rodzinnych obiadów.
Cytrusy to właśnie doskonałe źródło witaminy C, która pomaga wzmacniać nasz układ immunologiczny. Są skuteczną ochroną przed chorobami serca, usprawniają pracę żołądka i jelit. Dostarczają potas odpowiedzialny za rozwój komórek i obniżenie poziomu cukru we krwi. Są także bogate w witaminy z grupy B, które wpływają na przemianę materii i procesy krwiotwórcze.
Cytryny ponadto likwidują zgagę i nudności, leczą zaparcia, regulują poziom cholesterolu i działają moczopędnie. A pomarańcze obniżają ciśnienie krwi i poziom cholesterolu, przyspieszają trawienie, hamują rozwój infekcji i komórek nowotworowych oraz łagodzą artretyzm.
Składniki:
– 2 pomarańcze*
– 2 cytryny
– 1 limonka
– worek lodu
– woda niegazowana
– kilka listków mięty
– 1 łyżeczka miodu (ewentualnie nieco więcej)
– słój do lemoniady z kranikiem/słój do kiszenia ogórków o pojemności ok. 4-5 litrów
* Czasem możemy kupić dość gorzkie pomarańcze. Przed dodaniem ich do lemoniady, sprawdźcie czy są wystarczająco słodkie, gdyż ich goryczka może przejść do lemoniady. Lepiej używać tylko słodkich, zaś jeśli mamy tylko takie, dodajmy je i dosłódźmy nieco więcej.
Wszystkie cytrusy sparzamy w gorącej wodzie i kroimy w półplasterki. W dużym słoju (do kiszenia ogórków, czy do lemoniady z kranikiem, ok. 4-5 litrowy) umieszczamy pokrojone owoce, miętę i miód. Słój wypełniamy lodem do 3/4 wysokości i zalewamy wodą. Zakręcamy i lekko potrząsamy, by uwolnił się z sok z owoców. Z kolejnymi godzinami lemoniada staje się coraz bardziej intensywna.
Smacznego!
Wygląda smakowicie, ale ja dodałabym do tego jeszcze łyżeczkę miodu żeby zneutralizować odrobinę kwaśny smak. Do tego miód jest również bardzo dobry na przeziębienie.
Dokładnie, ja też właśnie jak już dosładzam to miodem. Ale faktycznie, dodam go do przepisu 🙂
Taka lemoniada to nie tylko na przeziębienie – cudowny i naturalny smak na każdy dzień 🙂
masa witaminy C na jesień:)
No tak teraz trzeba się raczyć takimi pysznościami bo o choróbsko nietrudno przy takiej pogodzie
Ja takimi pysznościami, tyle, że w wersji na ciepło raczę się co rano. Dobrze zacząć dzień od ciepłej wody z cytryną (limonką), miodem. Ja dodaję jeszcze chlorofil. Ale wersja z miętą i pomarańczą też mnie kusi. Pozdrawiam 🙂
Smakowita ta lemoniada. Teraz z taką pogodę jak najbardziej się przyda.
Taką lemoniadę to rozumiem 😉
Obym nie musiał stosować ale dziękuję za przepis! Pozdrawiam gorąco 😀
Bardzo lubię, o każdej porze roku 🙂
Ja zawsze robie sobie takie cytrusowe mieszanki gdy jestem przeziębiona. 🙂
Często piję takie napoje:)
Pyszności, uwielbiam takie smaki 🙂
a mi przeważnie wychodzi gorzkie, smakuje jakby to biale sie przebijalo do wody
Niestety, czasami możemy kupić dość gorzkawe pomarańcze. Warto wtedy przed dodaniem ich do lemoniady sprawdzić czy są wystarczająco słodkie. Ewentualnie dosłódź nieco więcej. Pozdrawiam 🙂
Bardzo na czasie i przydatny napój! 🙂
taka lemoniade to ja rozumiem 🙂 a te słoje z kranikiem mnie ostatnio kuszą 🙂
Sama zdrowa pychotka 🙂 I do tego nasze ulubione kobko-słoiczki 😀
wspaniała lemoniada. i mój ukochany słoik <3 piękny!
A jakoś wyparzasz te owoce czy jakoś szczoteczką myjesz? Bo wiadomo, owoce są pryskane przed szkodnikami i żeby przetrwały podróż i daje to gorzki posmak (i oczywiście jest niezdrowe). Podobno najwięcej wit c jest w tej białej skórce (ta wit c najdłużej utrzymuje się w organizmie).
Przyznam się szczerze, że czasem jestem leniwa i sparzam je po prostu wrzątkiem. Aczkolwiek, jeśli mam więcej czasu robię to tak, jak niby robić się powinno. Czyli, najpierw płucze wszystkie owoce pod bieżącą wodą. Następnie płuczę je w kwaśnym roztworze (1/4 szklanki octu lub 1,5 łyżki kwasku cytrynowego na 0,5 litra wody). Później płuczę je w roztworze zasadowym (3/4 łyżeczki sody na 0,5 litra wody) i na koniec znów porządnie spłukuję je pod bieżącą wodą. Każdy z etapów powinien trwać nie mniej niż 2 minuty. Tak przygotowane owoce powinny być wolne od bakterii i pestycydów.. Niestety jeszcze nie spotkałam się z badaniami na ten temat, stąd nie mam pewności, czy taka obróbka usuwa wszelkie szkodliwości w 100%. Co do skórki, to racja. Zazwyczaj wszelkie witaminy kryją się w niej lub tuż pod nią, stąd jest ona tak cenna 🙂
Podoba mi się ten pomysł. U mnie zimą króluje herbata z imbirem i cytryną.