Ciężki dzień, od rana do wieczora na uczelni. Dopiero wróciłam, ale ze świetnymi ludźmi czas szybciej leci. Wstaję kiedy jeszcze jest ciemno, wracam kiedy już jest ciemno, co sprawia, że jestem bardziej zmęczona. Lecz dziś ze spokojnym umysłem mogę iść spać, bo jutro nie czeka mnie żadne rozliczenie z wiedzy, coś pięknego!
Jak już kiedyś wspominałam, uwielbiam samodzielnie robione, domowe pasty na kanapki. Dzisiaj przepis na kolejną z nich, tym razem z buraczkami. Klasyczny hummus jest rewelacyjny, lecz z dodatkiem marchewki, dyni, buraków nabiera zupełnie innego wymiaru smaku. Świetnie sprawdza się nie tylko jako zimna przekąska, ale również jako smarowidło na kanapki i jako dodatek do potraw.
Składniki:
– 200g suchej ciecierzycy (ok. 400 po ugotowaniu)
– 2 średnie, ugotowane buraki
– 2 łyżki tahini
– sok z połowy cytryny
– 2 ząbki czosnku
– 1 łyżeczka sody oczyszczonej do gotowania ciecierzycy
Suchą ciecierzycę umieszczamy w sporym garnku, zalewamy dużą ilością zimnej wody i odstawiamy na całą noc do napęcznienia. Przekrojone na pół lub na ćwiartki buraki umieszczamy owinięte w folię aluminiową (matową stroną na zewnątrz!) w 180 stopniach na 1,5-2 godziny i pieczemy do miękkości (dobrze nakłuwać widelcem i sprawdzać ich miękkość, wszystko zależy od ich wielkości). Po upieczeniu chwilę studzimy, zakładamy rękawiczki lateksowe i obieramy ze skórki (powinna ładnie odchodzić), możemy przechowywać je w lodówce. Następnego dnia odcedzamy cieciorkę, płuczemy i zalewamy zimną wodą wraz z łyżeczką sody, gotujemy ok. 40 minut. Pianę, która będzie zbierać się nad wodą regularnie usuwamy. Ugotowaną ciecierzycę płuczemy (możemy odłożyć kilka kuleczek do późniejszej dekoracji) i miksujemy wraz z resztą składników na gładką pastę. Posypujemy odłożoną cieciorką, posypujemy zatarem lub po prostu tymiankiem, sezamem i oregano.
Smacznego!
cudo
Wow ciekawy pomysł i ma piękny kolor 🙂 Buraki pieczone uwielbiam i hummus też, więc na pewno wypróbuję 😉
Takiego hummusu jeszcze ani nie widziałam, ani nie jadłam. Oryginalnie.
Kolor piękny, ale buraki to nie moja bajka, fuj 🙁