Wybaczcie moją wczorajszą nieobecność. Byłam wielce zmęczona, a miałam zamiar się uczyć, lecz z mojej nauki nie wyszło nic konkretnego, gdyż zabrałam się do tego koło północy i 30min później poszłam spać. Dzisiaj również czeka mnie nauka, lecz znów mam lenia i postanowiłam napisać posta. Wciąż nie mogę wdrożyć się w rytm nauki, a jak na początek roku jest jej bardzo dużo i powinnam się już przestawić z wakacyjnego trybu. Dzisiejsze zajęcia od 8.15 do prawie 19 dały mi ostro w kość, prawie jak poranny stretching. Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie rozciągnęłam się tak bardzo jak dziś. Generalnie, fizjoterapia znów zaczyna mi się podobać, tylko nieco martwi mnie fakt, że mam o wiele mniej czasu na kuchenne szaleństwa. Możliwość przygotowania „niezwyczajnego” obiadu już jest ogromnym wyczynem w dotychczasowym rozkładzie zajęć. Całe szczęście wkrótce kończymy I blok zajęć z terapii manualnej (zajęcia są naprawdę niesamowicie interesujące, lecz siedzenie od rana do nocy w szkole nie jest przyjemnością) i będę mieć więcej czasu dla siebie, ukochanego, na naukę i na gotowanie.
Po raz kolejny nawiązując do mojej ulubionej dyni, chciałabym przedstawić Wam znakomite, dyniowe pulpeciki z komosą ryżową i tofu. Warto wspomnieć o tym, że białko komosy (quinoa) jako jedno z nielicznych zawiera wszystkie aminokwasy egzogenne, czyli śmiało możemy ją nazwać źródłem pełnowartościowego białka! Dzięki temu jest świetną opcją dla wegan i wegetarian. Z przepisu wychodzi ok. 15 pulpecików.
Składniki:
– 800g surowej dyni Hokkaido*
– 180-200g tofu naturalnego (kostka)
– 125g ekologicznej komosy ryżowej białej SYMBIO
– 2 cebule
– 80ml wody
– ok. 6 łyżek mąki ryżowej SYMBIO
– 50g pestek dyni
– pół pęczka natki pietruszki
– 1 łyżka oleju
– 1/2 łyżeczki imbiru
– 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
– 1/2 łyżeczki kardamonu
– sól, pieprz
* lepiej użyć odmiany Hokkaido, ona nadaje wyrazistości i słodyczy, inne odmiany mogą być bardziej mdłe
Komosę gotujemy zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Dynię myjemy, kroimy na pół, wydrążamy, dzielimy na mniejsze części, które obieramy i ścieramy na tarce o dużych oczkach lub rozdrabniamy w malakserze. Cebulę kroimy w drobną kosteczkę. Pestki dyni prażymy na suchej patelni, uważając by ich nie przypalić. Mielimy je na małe kawałeczki. Natkę drobno siekamy. Wszystkie składniki: dynię, starte na tarce o dużych oczkach tofu, ugotowaną komosę, cebulkę, przyprawy, pestki, natkę, przeciśnięty przez praskę czosnek, olej, wodę i mąkę (dodawajcie po jednej łyżce, do momentu, aż ciasto będzie wystarczająco się kleić) umieszczamy w jednej misce i dokładnie mieszamy. Z powstałej masy tworzymy kulki, układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy 30 minut w 180 stopniach. Podajemy np. na liściach szpinaku.
Smacznego!
O! Jakie wspaniałe 😀 Myślę, że nadajemy na tych samych falach, gdyż niedawno robiłam podobne :3
Wszelkie pulpeciki z tofu i dyni są pyszne! 😀
Polecam połączenie tofu z marchewką i chia :3
Komosa ryżowa! Brawo 🙂 Polecam!
Komosę ryżową bardzo lubię, a w takiej postaci nie jadłam 😉
Czym mogę zastąpić komosę ryżową :)?